05.11.2012

Duża butla – duży kłopot?

Ponieważ jeżdżę dość dużo i co za tym idzie (a racze jedzie) kupuję sporo sprzętu chciałbym w tej kategorii przedstawiać Wam testy tego, co moim zdaniem się sprawdza, a co nie. Ponieważ jak na pewno wiecie, nie jestem pieszczochem żadnych sponsorów – to co przetestowałem jest opisane obiektywnie.

Na początek zajmę się moim najnowszym nabytkiem, koszykiem do bidonu, a raczej do butelek firmy Topeak o nazwie Modula Cage XL.  Koszyk ten kupiłem tuż przed wyjazdem do Maroka. Jeżeli chodzi o funkcjonalność nie mogę temu produktowi nic zarzucić. Mieszczą się do niego butelki o pojemności nawet 1,5 litra. Butelki dwulitrowej nie próbowałem montować bowiem… nie spotkałem na trasie tej pojemności ale,  jest jeszcze kilka centymetrów luzu i być może  uchwyt i z taką butelką dałby sobie radę.

Zakrętka od butelki mieści się w specjalnym łożu do niej przystosowanym. Jeżeli jedziemy po asfalcie nie ma problemu – butelka sama nie jest w stanie „wyskoczyć”. A do poruszania się po wybojach producent zastosował gumowy pasek zabezpieczający przed wypadnięciem. I właśnie ten pasek jest piętą achillesową tego produktu. Jego żywotność jest bardzo krótka. Zarówno mnie, jak i mojej koleżance, Zosi pasek wystarczył zaledwie na dwa mniej więcej tygodnie intensywnego użytkowania. Guma jest dość sztywna, łatwo wyślizguje się z palców a jej odcinek pomiędzy początkiem a dziurką jest bardzo krótki. Właśnie przy dziurce w obu przypadkach pasek nie wytrzymał. Cena samego paska według zapewnień dystrybutora to niecałe dziesięć złotych przy koszcie koszyczka oscylującego w granicach pięćdziesięciu złotych. Jeżeli zatem nie ma potrzeby wożenia ze sobą tak olbrzymiej ilości płynu o wiele lepszym rozwiązaniem będzie zwykły koszyczek na bidon. Potrzebowałem tak dużego koszyka szczególnie podczas przejazdu przez pustynię gdzie bez kilku litrów zapasu jazda jest szaleństwem. Zamówiłem uszkodzony pasek, ale sam koszyk zdemontuję, bowiem uważam go w normalnych warunkach za gadżet.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...