04.04.2016

Szpiknik – szpik i rowerowy piknik!

O akcji rejestracji potencjalnych dawców szpiku zorganizowanej przez Strefę Rowerową Brzeziny w tamtejszym szpitalu informowałem Was, umiłowani w Rowerach już wcześniej. Sama Strefa prowadziła facebook’ową akcję przez wiele, wiele dni. Sam planowałem na ten dzień przejażdżkę do Mikołajewic (miód) ale gdy tylko dowiedziałem się o tak szczytnej akcji, stwierdziłem, że bez miodu mogę się obyć kilka dni lecz ktoś, kto czeka na dawcę – nie. Ruszyłem więc w niedzielny poranek (3 kwietnia) drogami prowadzącymi przez Wzniesienia Łódzkie do Brzezin. Tam o dziesiątej mieliśmy wyznaczone spotkanie przy głównym wejściu do tamtejszego szpitala.

20160403_102759Jak widzicie na zdjęciu rejestracja to praktycznie prosta formalność: odpowiedź na kilka prostych pytań dotyczących ewentualnych przeciwwskazań, wypełnienie formularza, pobranie na szpatułkę próbki śliny szpatułką i to wszystko! No, może jeszcze nie. Można było jeszcze wrzucić nieco grosiwa do puszki na rzecz fundacji. Tym sposobem stałem się potencjalnym dawcą szpiku! Proste? A dzięki temu mogę uratować komuś życie!

Po jedenastej ruszyliśmy w trasę. Fajnie jest radośnie przebierać odnóżami gdy prowadzą cię inni. I gdyby nie cienie rzucane przez rowery powiem wam, że były momenty gdy nie wiedziałem gdzie się znajduje. Wydawało mi się, że widzę zabudowania Koluszek, byłem pewny, że zatoczyłem koło po okolicy, ale dopiero w domu gdy podłączyłem garmina do komputera wiedziałem, którędy jechaliśmy.

20160403_140328Brzeziny po raz kolejny zaskoczyły mnie organizacją imprezy i w pewnym momencie z zaskoczeniem stwierdziłem, że jestem na rogatkach ich miasta, że z tego miejsca do muzeum mamy dosłownie rzut „helmetem” bowiem tam właśnie kierowaliśmy się na tradycyjne pieczenie kiełbasek.

20160403_144124Półgodzinne siedzenie w słońcu rozleniwia. Z żalem stwierdziłem, że jest już pół do czwartej a do domu pozostało trzydzieści kilometrów. Ponownie przez wzniesienia, początkowo główną drogą, potem fragmentami czarnego, parkowego szlaku dojechałem do granic miasta. Jeszcze tylko przejazd obrzeżem Lasu Łagiewnickiego i zatłoczony spacerowiczami Park Julianowski i tuż przed piątą byłem w domu. Strefowicze – jeszcze raz wielkie dzięki! Niech Rowery będą z Wami!

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...