01.10.2016

Kielce BIKE EXPO – z wizytą na targach

Są rzeczy, które robi się w życiu pierwszy raz. I tak stało się wczoraj, po raz pierwszy jako rowerologia pojechałem na targi do Kielc. Nie mam więc porównania do tego co było w latach ubiegłych. Co więc mogę powiedzieć? Zaskoczyła mnie wielkość kieleckiej ekspozycji: poza główną halą zajęte były jej skrzydła, w sumie kilka tysięcy metrów kwadratowych poświęconych ROWEROM. A co przykuło najbardziej moją uwagę? Właściwie każdy większy czy mniejszy producent rowerów ma w swej ofercie rowery elektryczne. Moda? Nie wiem. Jak wiecie sam testowałem „elektryka” w sierpniu. Teraz, praktycznie każdy rodzaj roweru, no może z wyjątkiem szosówek, na miejscu koszyczka na bidon, przed tylnym kołem czy na bagażniku dźwigał baterie.

20160930_1405251Silniki były w tym przypadku umieszczone w piastach przednich lub tylnych kół czy też w suportach. I powiem Wam, umiłowani w rowerach, że śmiesznie to wyglądało, jak składak na mikroskopijnych kołach, popylał w strefie testów z prędkością ok. 30 km/h.

Ja może nieco mniejszą uwagę skupiłem na samych rowerach (choć serce kupowało, rozum wyjątkowo stał na straży portfela), a na osprzęcie. Szczególnie interesowały mnie najnowsze trendy w torbach podróżnych prezentowanych jako prototypy w firmie Topeak, Lotus czy też Ortlieb. Była też Apidura, która chyba ten trend zapoczątkowała i jest do kupienia w Polsce.

20160930_152915Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie nie wymagające bagażnika: bierzemy swoją szosówkę,czy MTB, za pomocą pasków dopinamy torby na kierownicę, ramę, czy pod siodło i w drogę. Pojemności? Ta podsiodłowa Apidura miała coś około 15 litrów. Jedynie na co trzeba uważać to to, że podnosi się nam środek ciężkości.

A co, jeśli nie mamy miejsca do mocowania bagażników a te rozwiązania są niewystarczające? Tu z pomocą śpieszy firma Thule znana bardziej z bagażników samochodowych. Otóż produkują oni bagażniki rowerowe (przód, tył) z zatrzaskowym systemem montażu na widelcach, z kompletem sakw. Niestety nie mam zdjęcia. Wiecie dlaczego? Serce mocniej mi zabiło do roweru, na którym były zamontowane! Co to był za rower? Kalifornijski Marin na dłuuuuugie wyprawy rowerowe.

Zwracały uwagę polskie rowery oraz hulajnogi. Mnie najbardziej zainteresowały: drewniany rower, który nie wiem czemu zwie się wieśniak. Janek, mój kolega z Austrii (pozdrawiam!) zamówił podobny na Ukrainie i miałem okazję się nim przejechać a inny, z drewnianymi kołami, wyprodukowany niedawno, spotkałem w muzeum techniki w Bergamo. na środkowym zdjęciu macie rowery produkowane przez grupę pasjonatów z Warszawy. Jak widzicie Polka Bikes występuje w wielu wersjach, może być z wolnobiegiem lub ostrym kołem. Wersji i kolorów jest kilkanaście i gdyby nie rozum… ten błękitny!

Nie mogłem ominąć stoiska naszego Romet-u. W końcu jeżdżę na  Romku Limonce ( kto go nie zna przedstawiam: Romet Rambler 3.0 na kołach 27,5 cala). Ponieważ stan rowerów publicznych (stacji też) z dnia na dzień ulega pogorszeniu i pewnego dnia spóźniłem się usiłując dojechać pięcioma kolejnymi rowerami (bezskutecznie – wsiadłem w tramwaj) zwróciłem uwagę na składanego „składaka”. Chyba tylko urodzeni w XXI wieku nie znają kultowego Wigry 3. Obecne Wigry nieco odbiegają od tamtej konstrukcji, potrafią się składać jak Dahon, ważą 14,5 kilo i mają 8-mio biegowego Nexus-a w tylnej piaście. Pewien dealer Romet-u zapewniał mnie w jednym z łódzkich sklepów, że Romet takiego roweru nie produkuje. Może przyczyną było to, że podjechałem autem w roboczych ciuchach, niczym tajemniczy klient nie znający się na rzeczy? Ciekawe czy są do nich torby?

Oczywiście nie zabrakło na targach producentów wszelakiego rodzaju osprzętu: zabezpieczeń, nawigacji, oświetlenia. Abus zaproponował najnowsze rozwiązania, inne firmy blokady połączone z oświetleniem a mnie spodobały się rowerowe kierunkowskazy wyświetlane na plecaczku czy też na torbie podsiodłowej. Ciekawe na ile sprawdzają się w słońcu no i przede wszystkim „w realu”.

20160930_154543Powiem Wam, że było co oglądać, oj było! Ot, choćby ten nieco futurystyczny bike naśladujący nieco jednoślady nowojorskich kurierów. Na drugim biegunie mamy fatbike. Które też występowały w elektrycznej wersji!

20160930_133851Cena tych nieco otyłych rowerków znacząco spadła. Szczególnie że nowy trend  spostrzegły markety nie koniecznie na co dzień zajmujące się rowerami i ostatnio widziałem „grubaska” za … tysiąc pięćset złotych. Trzeba pamiętać, że u nas głównym kryterium jest cena. Nie tylko przy przetargach.

20161001_0543151Zaopatrzony w masę materiałów muszę teraz przysiąść nad opanowaniem tej masy nowej wiedzy. Ale to chyba dopiero w czasie niepogody. Na razie czas na rowerek, pa!

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...