24.04.2017

Dwory ze Strefą…

Czy byliście kiedyś tak pozytywnie zmęczeni, że na spacer z punktu A do punktu B (ok. 1200 metrów) założyliście dwa różne (co prawda czarne, ale…) buty? Bo ja miałem tak wczoraj po powrocie do domu, prysznicu i kwadransie drzemki, która miała mnie rozgrzać. A jak do tego doszło? Wybrałem się na rajd do Brzezin, szlakiem dworów i pałaców, by wspólnie ze Strefą Rowerową Brzeziny radośnie poprzebierać odnóżami po terenach na wschód od miasta. Parę minut przed dziewiątą dosiadłem Romka – Rometa, czyli Limonkę i zgodnie z prognozą pogody, w słoneczku, popedałowałem przez skraj Wzniesień Łódzkich, obok „radarów” do Muzeum Regionalnego w Brzezinach.

Pałac neogotycki z 1903 roku, siedziba brzezińskiego muzeum

W sumie zebrało nas się około trzydziestu osób i i parę minut po dziesiątej wysłuchaliśmy opowieści dyrektora muzeum o tutejszym obiekcie. Później, w dwóch grupach, pod wodzą Asi i czujnym okiem Agnieszki ruszyliśmy na wschód, czujnie niczym ważki obserwując niebo pomalowane w różnokolorowe chmury. Pisząc różnokolorowe mam tu na myśli wszelakie odcienie zimnych kolorów począwszy od bieli a na ciemnym, prawie czarnym granacie kończąc.

Asia, dzisiejszy „guru” (w środku)

Zatrzymaliśmy się na chwilę tuż obok opuszczonego dworku w… (nie pamiętam), a następnie przez Wągry dotarliśmy do Popienia. Tu, przez ogrodzenie (niestety) obserwowaliśmy dawne zabudowania potężnego folwarku i położony w dworskim parku dwór, a Asia opowiedziała historię zabudowań i całego majątku, który w kulminacyjnym punkcie rozwoju liczył… 10.000 hektarów!

Wiatr wiał dalej z północnego zachodu, a my skręciliśmy na lewo – policzkowy „wmordęwind”, do Dąbrowy, w której znajduje się dworek z lat dwudziestych ubiegłego wieku, rozbudowany o dodatkowe pawilony, stanowiący siedzibę DPS-u dla kobiet przewlekle chorych psychicznie.

Dwór w Dąbrowie

Dalej, halsując przez pola i las, mijając dwie spore śniegowe chmury, przecięliśmy drogę Łódź – Rawa Mazowiecka i leśnym… asfaltem dotarliśmy do Rogowa. Po krótkiej przerwie (soczek pomidorowy, mniam!) ruszyliśmy w drogę powrotną do Brzezin, ponownie przecięliśmy ruchliwą szosę i zatrzymaliśmy się przy ostatnim już dziś dworku, a raczej przy folwarcznych zabudowaniach rogowskiego majątku. Hodowane tu konie całym stadkiem przygalopowały do drogi i parskając do siebie „Popatrzcie, śmieszni ci ludzie!” nadstawiły głowy do głaskania, no bo jak nie wykorzystać tylu potencjalnych, nowych drapaczy?

Na ognisko (na terenie muzeum) dojechała już niewielka garstka amatorów dwóch kółek napędzanych siłą mięśni. I ja po kilkunastu minutach, okadzony dymem ruszyłem w drogę powrotną do… nie do domu, po samochód, który został wczoraj wieczorem (z uwagi na spożycie) o wiele dalej, na zachodnich rubieżach Łodzi. Tym razem dęło w prawy policzek a szczęśliwie omijane do tej pory chmury, dopadły mnie gdy przecinałem autostradę i grado – śnieżyca schłodziła mi mięśnie nóg do bólu. Ulice miasta (Śródmieście i Polesie) musiało być soczyście oplute przez chmury o czym świadczyły rozległe kałuże a ja, kończąc dzisiejszy dzień podjazdem byłem z lekka wypompowany. Gdy wkładałem Romka do bagażnika licznik wskazywał 96,6 kilometrów.

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...