08.10.2018

Dookoła Hampshire. Etap 5. Warsash – Bursledon

Powiało chłodem. Po sobotnich opadach, niedziela przywitała południową Anglię bezchmurnym niebem i pięcioma stopniami ciepła. Temperatura w ciągu dnia podpełzła do piętnastej kreski, by już około czwartej po południu zmusić mnie, po powrocie do domu, do założenia po raz pierwszy od paru miesięcy długich spodni. Gdy tylko dojechałem do bulwaru, szerokim niczym jezdnia trotuarem, w różnym tempie przemieszczali się uczestnicy kolejnego z biegów, które bardzo często odbywają się wzdłuż wybrzeża. Spacerowicze (w zimowych kurtkach) kibicowali paniom (w koszulkach na ramiączkach) i panom (w T-shirt’ach) biegnącym z zachodu na wschód.

Ja jechałem w odwrotnym kierunku, do przeprawy promowej łączącej Portsmouth z Gosport. Tym razem, na moment dosłownie zahaczyłem o Old Portsmouth. Gdzie pod murem obronnym rozkładają się czasami artyści ze swymi obrazami.

Po kilku minutach biało – zielony prom wysadził mnie po drugiej stronie portu. Ruch w nim był spory. Korzystając ze słońca, właściciele łodzi wszelakich postanowili popływać po przybrzeżnym akwenie.

Wielu z nich, po wyjściu z portu skierowało się na zachód, do cieśniny Solent. Część celowo, a część przypadkiem pewnie, by zobaczyć amerykański lotniskowiec USS Harry S. Truman (dzięki Andrzeju), zacumowany w cieśninie pomiędzy Isle of Wight a Hampshire.

W tym czasie, jedyny obecnie angielski lotniskowiec, HMS Queen Elizabeth, którego wykańczanie można było obserwować podczas prac wykończeniowych w stoczni, odwiedza wschodnie wybrzeże USA.

Jadąc dalej, na zachód, początkowo cały czas wzdłuż cieśniny, później na chwile się od niej oddalając dotarłem Do Warsash. To tu zakończyłem czwarty etap mojej podróży dookoła Hampshire.

Widać stąd kanał żeglowny prowadzący do Southampton, portu o wiele większego niż Portsmouth, do którego mogą zawijać oprócz największych wycieczkowców, duże kontenerowce, jak choćby ten liczący sobie 388 metrów Afif. Ale do Southampton droga daleka. Blokuje ją ujście rzeki Hamble, przy której ulokowały się liczne mariny. Jadę więc na północ, przez Sarisbery do najbliższego mostu, którym przejeżdżam na drugi brzeg. Tuż za mostem przebiega linia kolejowa do Southampton. Niestety w ten weekend nieczynna, w związku z tym swoja trasę dookoła kończę w tym miejscu, w Bursledon i przez liczne górki, kieruję się do Botley. Na stację, z której wrócę do Portsmouth.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...