09.08.2021

Pogoda sprzyja odważnym

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja wiem, można wklepać trasę w telefon i jechać prawie jak po sznurku. Ja jednak jestem wymierającym już gatunkiem, który urodził się przed erą elektroniki wszelakiej i do tej pory pociąga mnie szelest papierowej mapy. Trasa objechana, to objechana. Wiesz na pewno, co może cię spotkać na drodze. 

A po za tym, ten sezon, z uwagi na nie jeżdżenie, uważam za nieco stracony. Co z tego, że przeszedłem kilkaset mil, przejść a przejechać to jednak spora różnica. Do tej pory nie wiem, czy na kolejnym podjeździe nie polegnę, skoro na niewielkich zmarszczkach sapię jak lokomotywa.

Tak więc jak już wspomniałem , w sobotnie popołudnie przejechałem całą zaplanowaną trasę, eliminując z niej drogę rowerową przez Havant, bowiem jazda nią bardziej przypomina pedałowanie  po korzeniach w lesie niż po asfalcie. W niedzielę, jeszcze w mieście Łukasz i ja pozbyliśmy się przeciwdeszczowych kurtek, natomiast Magda spodni.

Gdy tylko minęliśmy urokliwe Rowlans Castle, droga nieomal całkowicie opustoszała, na chwilę wjechaliśmy do sąsiedniego hrabstwa, by pod wiaduktem kolejowym znów znaleźć się w Hamphshire. Gdzieniegdzie koła rozbryzgiwały jeszcze wodę z kałuż, ale generalnie jechało się świetnie. Nocny deszcz spłukał większość błota z drogi pozostałego po piątkowej nawałnicy. Właściwie zostało tylko jedno spore rozlewisko o kolorze kawy z domieszką dużej ilości mleka, lecz również i ono było całkiem przejezdne.

I tak klucząc po drogach, między wsiami, lasami i polami dotarliśmy jadąc niekiedy zielonymi tunelami do celu naszej wycieczki, malowniczego Petersfield. Na rynku, tuż obok kościoła w kawiarni zasiedliśmy na małe „co nie co”. No chyba zasłużyliśmy!

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...

Oj, jakoś ciężko i pechowo zbieraliśmy się do radosnego przebierania odnóżami po sąsiedniej wyspie. W myśl porzekadła: do trzech razy sztuka, bowiem po raz pierwszy wycieczka zaplanowana była na środowe przedpołudnie, na parking nie przyjechał nikt oprócz piszącego te słowa. ...