02.10.2011

Dwa październikowe dni

Pierwszy, to pierwszy październik i pieczony ziemniak. Ziemniak, którego nie jadłem lata świetlne, i który kiedyś chyba smakował lepiej, inaczej. A może to tylko złudzenie? Rajdu nie prowadziłem od lipca. Podobnie jak wycieczki. Nie mnie się wypowiadać czy było fajnie czy nie. Najważniejsze, że pogoda dopisała i na całej trasie towarzyszyło nam słońce. Już nie wiszące nad nami wysoko, ale jednak ogrzewające (jeszcze) i kładące dłuższe niż latem cienie. A wracając do ziemniaków, pyrów, czy też kartofli to nie wiem czy zauważyliście, że obecnie dawne ziemniaczane pola zastąpiła kukurydza. Rośnie na gorszej ziemi, daje większe plony i po zmieleniu, połączeniu z sianem, czy też kiszonkami i posypana tablicą Mendelejewa karmi wszystko co ma cztery nogi i nie jest stołem. Krowy po zjedzeniu tego dają cysternę mleka, świnie same się peklują a kury (cholera, one mają tylko dwie nogi) znoszą jaja giganty. Dla nas kukurydza ma jedną zaletę: czasami zasłania przed wiatrem. No, trochę odbiegłem od tematu, po pierwszym nastąpił drugi dzień tego jesiennego miesiąca. Dziś utwierdziłem się w przekonaniu, że nie cierpię piachów, że Jurek W. ma rację: rower nie jest przeznaczony do jazdy po kopnym piachu. Są turyści, którzy lubią przyjeżdżać z trasy utytłani w kurzu (dziś) lub w błocie i tacy, którzy wolą asfalt (nawet gówniany) i duży ruch im nie przeszkadza. By utwierdzić się w moim przekonaniu pojechałem na dzisiejszą wycieczkę. Być może utwardzone odcinki stanowiły połowę trasy, ale jadąc piachami miałem wrażenie, że asfalty były tylko łącznikami między żółtawym pudrem i subiektywnie miałem wrażenie, że co najmniej trzy-czwarte trasy było „mączne”. Dziś poczułem jesień. Mgła spotęgowała czas „dyktatury żółtych liści”i chyba był to ostatni dzień na sandały i krótkie spodenki.

Ciemno, jeszcze nie zapalono światła…

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...