11.06.2012

Czarny chleb i czarna kawa…

Spotkanie w garbalińskim zakładzie karnym zaplanowaliśmy już podczas mojej prezentacji w Łęczycy. Pozostało ustalić tylko datę, godzinę i co ewentualnie będę mógł na teren więzienia wnieść. Telefony muszę zostawić na dyżurce, na laptopa mam pozwolenie dyrektora. Około 11.00 świetlica zapełnia się skazanymi. Wchodzą grupami przyprowadzani z poszczególnych oddziałów przez strażników. Wrażenie? Przypomina mi się trochę „Skazani na Shawshank” tylko tu więźniowie nie mają drelichowych mundurków.   Jestem dla nich jedną z nielicznych rozrywek. Ci bogatsi maja telewizory inni… . Dyrektor przedstawia mnie, zaczynam pokaz. Zdjęcie za zdjęciem. Każde odpalam pojedynczo. Nad jednym skupiam się przez pięć sekund, do innego potrzebuję dużo więcej czasu. Po godzinie, gdy moje gardło przypomina mi, że nie pracuję na co dzień głosem, kończę. Ostatni slajd i kilka zdań o ostatniej podróży. Czas na pytania. Na pewno zazdroszczą mi kawy, której aromat (pomimo, że to plujka) drażni. Pytają o sprzęt, o przygotowania, noclegi i wreszcie: ile to kosztuje. Później karnie wracają na oddziały. Czas na bardziej przyziemne rzeczy, nastała pora obiadu.

Zwiedzam zakład. Bloki stare i te najnowsze. Kontrast jest ogromny. To dwa światy. Gdzieś trafiamy na wydawanie obiadu. Cela za celą miska z zupą, miska z fasolką, ziemniakami,  surówką. W ciszy cela po celi. Oglądam pracownie, bibliotekę. Część więźniów pracuje na podwórku. Tym czas szybciej płynie. Dzień za dniem, dzień za dniem. Rok, dwa pięć, dwadzieścia pięć. Na koniec zadaję sobie pytanie: czy coś z mojej prezentacji wynieśli?  Z kilkugodzinnego pobytu tutaj – ja tak!

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...