03.08.2013

Po prostu… Zielona Łódź!

Dziś (sobota, 3 sierpnia) po raz drugi byłem współorganizatorem rowerowej wycieczki Zielonej Łodzi. Przypomnę, że pierwsza wycieczka – Parki i Ogrody doliny Łódki rodziła się w bólach. W pierwszym terminie przyjechał z ramienia organizatorów: Łukasz (ZŁ) i ja, jako prowadzący wycieczkę. A, przepraszam. Była jeszcze Justyna Tomaszewska, chętna by opowiedzieć potencjalnym uczestnikom o Parku Ocalałych. Po kwadransie czekania, tupiąc z zimna (było -10, -13 stopni? Już nie pamiętam) Zwinęliśmy flagę i po spotkaniu z Justyną rozjechaliśmy się do domów.

Po raz drugi spotkaliśmy się po miesiącu. Tym razem na przeszkodzie stanął deszcz. Po kwadransie czekania, tupiąc z zimna (+ 8) ponownie zwinęliśmy flagę i po spotkaniu z Justyną ponownie rozjechaliśmy się do domów. Dopiero dwa tygodnie temu „zaskoczyło” Łukasz przyjechał tym razem bez flagi. Na zbiórce pod Akademią Plastyczną było kilkanaście osób i wreszcie (tym razem bez pomocy Justyny, która późno w nocy wróciła z wycieczki do Oświęcimia) wycieczka doszła do skutku.

Postanowiliśmy zatem, że będziemy kontynuować cykl wycieczek rowerowych dla mieszkańców naszego miasta i nie tylko. Zaproponowałem tym razem wycieczkę, której dwoma głównymi punktami będą: park na Julianowie (A. Mickiewicza) i Las Łagiewnicki. Parę minut po dziesiątej ruszyliśmy z narożnika ulic: Zgierskiej i Biegańskiego w kierunku miejsca, w którym stał pałac rodziny Heinzlów, a następnie przejechaliśmy obok dębu „Kosynier” w kierunku stawów. Teraz po uruchomieniu oczyszczalni na rzeczce Sokołówce stan wody zdecydowanie poprawił się. Widoczność sięga prawie dna, pozostał jednak delikatny fetorek.

Jadąc w górę „rzeki” dotarliśmy do Stawu Wasiaka, kolejnej inwestycji mającej na celu rekultywację łódzkich rzek i strumieni. Przygotowując się do prowadzenia trasy szukałem informacji, kim był Wasiak? Podobno człowiek, którego imieniem nazwano to miejsce trafił „szóstkę” w Totka, zakupił zabagniony teren ze stawem pośrodku, osuszył go i wypasał na łące krowy. Podobno mleko od niego kupowali okoliczni mieszkańcy.

Dalej Sokołówka płynie kanałem a my jadąc tuż obok zespołu szkół dla niedowidzących dotarliśmy do ul. Wałbrzyskiej. Tuż za torem oglądając pozostałości bieda – domków (ocalały już tylko nieliczne) ruszyliśmy w górę , w kierunku ul. Centralnej. Jej wschodnią stronę, wyłączając szkołę i zespół studni głębinowych zaopatrujących w wodę część Bałut zajmowały kiedyś szkółki miejskie zaopatrujące w drzewa i krzewy większą część miasta. Obecnie na tym terenie powstało osiedle domków i ogródki działkowe. Jedynie opuszczone kwatery drzew przypominają o dawnym przeznaczeniu tych terenów.

Ponownie docieramy do Sokołówki, która w tym miejscu, w zagłębieniu Centralnej wyłania się z kanału. Wzdłuż dawnej, północnej granicy szkółek parę lat temu wykonano zespół retencyjnych stawów. Co prawda poziom wód jest obecnie minimalny ale podczas powodzi w 1997 roku Sokołówka , Bzura i jej dopływ Łagiewniczanka stały się całkiem sporymi rzekami. Wspomniałem o Bzurze. Ona była następnym punktem naszej wycieczki.

Tuż obok przepustu pod ulica Wycieczkową wybudowano na przełomie ubiegłego i bieżącego roku biologiczną oczyszczalnię łącznie z separatorem tłuszczu. Dzięki temu zanieczyszczona woda płynąca ulicą jest oczyszczana z olejów, smarów itd. Jak wyglądają stawy po wybudowaniu oczyszczalni? Kiedyś gdy czyszczono tylko dno stawów po paru tygodniach woda przypominała kawę z mlekiem. Teraz jest przeźroczysta, zielonkawa (odbijają się w niej drzewa) i pachnie… wodą!

Po dotarciu do ul. Skrzydlatej skierowaliśmy się na północ w kierunku rezerwatu Las Łagiewnicki.  Przy jednej z tablic informacyjnych uczestnicy wycieczki otrzymali  mapy Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich i Lasu Łagiewnickiego (który wchodzi w skład parku). Pisząc o mapach chciałbym  za nie gorąco podziękować Kasi Krakowskiej (dyr. PKWŁ), od której je dostałem.

Gdy wróciliśmy do ulicy Wycieczkowej, przecięliśmy jezdnię i ruszyliśmy w górę tuż obok „radiostacji”. Miejsca, z którego zagłuszano w dawnych czasach radio Wolna Europa. Dalej, jadąc skrajem lasu odwiedziliśmy mogiłę niemieckich żołnierzy poległych podczas I Wojny Światowej w Operacji Łódzkiej. Ulicą Boruty zjechaliśmy w dół do wąwozu, którego dnem płynie Bzura. Płynie, to za duże słowo. Płynęła. Teraz jej źródła wybijają po zachodniej stronie uliczki. Po wschodniej to staw. Kiedyś rzeka zaczynała się około dwóch kilometrów wcześniej na osiedlu Rogi. Obecnie o jej dawnym korycie przypomina niewielkie zagłębienie terenu i podmokłe (czasami) łąki.

Na trasie pozostał nam jeszcze jeden, ale za to treściwy, mierzący ponad 12% podjazd na Rogowską Górę, znaną bardziej pod nazwą górka śmieciowa. Ten sztuczny pagórek był kiedyś wysypiskiem śmieci. Po latach teren zrekultywowano a teraz, no może nie latem a zimą i wczesną wiosną, gdy drzewa pozbawione są liści rozciąga się ze szczytu panorama na całe niemal miasto. Po odpoczynku ruszamy równie stromym zjazdem.

Wycieczkę kończymy na stacji Radegast. Dojechaliśmy do niej parę minut po pierwszej. Niestety miasto nie zapewnia darmowych folderów dotyczących tego miejsca tak bardzo związanego z historią łódzkiego getta. Szkoda. Folderek o Piotrkowskiej mogę znaleźć… na Piotrkowskiej. Na zakończenie naszej wycieczki pozostał nam spacer w chłodnym tunelu mauzoleum.

DSC09933

Dziękuję wszystkim uczestnikom za dzisiejsze spotkanie i do zobaczenia (mam nadzieję) na kolejnej wycieczce!

O jej terminie poinformujemy na stronach Zielonej Łodzi i Rowerologii.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...