16.02.2014

I kółka się kręcą…

Oj rozpieszcza nas ta zima, rozpieszcza. Parę lat temu na zimowym Rajdzie Przyjaciół PKWŁ było pięć osób na rowerach, a jadąc na spotkanie po paru kilometrach musieliśmy zejść z nich i dla rozgrzania palców u stóp przejść się kilkaset metrów. To z tamtego okresu jest fotka, na której Ani nie dość, że zamarzły okulary, to na rzęsach miała perełki z lodu. Pamiętam, było wtedy -17 stopni a dźwięk opon na śniegu przypominał jedzenie bezy lub mniej gastronomicznie: kruszenie kredy. Wczoraj na 35 już edycji rajdu (rocznie odbywają się trzy: wiosna, jesień, zima) było około ośmiu stopni ciepła!

Dla nas, jeżdżących rowerami to sytuacja wręcz idealna lecz dla roślinności a w szczególności dla poszycia leśnego (to słowa Hirka Andrzejewskiego) to dramat. Faktycznie, liście leżące w lasach od jesieni już teraz wyglądają na przesuszone a co dopiero będzie wiosną (pod warunkiem, że zima nie wróci)?

DSC00516

Wczoraj, na rajdzie przejechaliśmy około piętnastu kilometrów robiąc pętlę po Łagiewnikach (jej przebieg można zobaczyć na moim profilu lub rowerologii na facebooku) a start i zakończenie imprezy odbył się po raz pierwszy w Grill – Barze Agat na ulicy Strykowskiej. Jeżeli lubimy jeździć rowerami po leśnych duktach (lubimy, prawda?) życzmy sobie dużo, dużo deszczu. Wieczorami by do rana drogi obeschły!

Tak było w sobotę, a dziś? Dziś miałem przyjemność poprowadzić kolejną już (nie pamiętam, chyba dziewiątą) wycieczkę po mieście zorganizowaną przez „Zieloną Łódź”. Dziś  naszym celem były parki na południowym – wschodzie miasta, w tym dwa utworzone w 2010 roku: Las na Janowie (on chyba jeszcze o tym nie wie) stał się Parkiem na Janowie oraz Źródeł Olechówki. Olechówka bierze swój początek w lasku między południowym końcem osiedla Olechów a ulicą Ofiar Terroryzmu. Ten ok. 12,5 kilometrowy ciek wodny potrafi być w mokrych latach dość kapryśny. To on wystąpił z brzegów podczas pamiętnej powodzi 1997 roku, zrywając mostek i podtapiając domy położone w jego dolinie (ok. Stawów Jana). Rzeczka na Starym Rokiciu (koniec ul. Dubois) zostaje „połknięta” przez Jasień. Ten nie cieszy się długo swą zdobyczą, po około 200 metrach w wyniku poślizgu wpada do Neru.

Wzdłuż Ofiar Terroryzmu wybudowano drogę rowerową, która stanowi przykład, jak nie powinno się budować, z kostki brukowej. Podam przykład: czy po gałęzi przerzuconej na drugi brzeg da się przejść? To potnijcie taka samą gałąź, nawleczcie ją na sznurek i spróbujcie po niej przejść. Tak zachowuje się kostka brukowa zrobiona na byle jakim podkładzie. Droga faluje, rozstępuje się a przy brzegach wręcz rozjeżdża. I niech nie dziwią się kierowcy, że kolarze trenując na tej stosunkowo mało uczęszczanej drodze jadą jezdniami. Na szczęście coraz częściej buduje się drogi z asfaltu, którego potrzeba pod potrzeby roweru tylko pięć centymetrów. Taniej i dobrze! Wracam do wycieczki: dalej byliśmy na Młynku. Tu nad Olechówką stał młyn. Tu w czasie wojny Żydzi, pod nadzorem Niemców budowali wysoki nasyp kolejowy w kierunku stacji Olechów, tu wielu z nich zginęło a ich ciała zostały pogrzebane w nasypie. Staw na Młynku w okresie zimowym nie zachęca. Wypożyczalnia sprzętu wodnego i bar stoją smętnie uśpione na północnym brzegu, woda ze stawu spuszczona i tylko kaczki starają się ożywić ten teren pluskając się w korycie rzeczki płynącej dnem stawu.

Następny nasz cel to Park Podolski. Niczym linia demarkacyjna oddziela dwa osiedla Zarzew i Dąbrowę, dwie dzielnice (zwane teraz delegaturami) Widzew i Górna. Pod nim w kanale płynie rzeczka Dąbrówka. Nie, nie szukajcie jej na mapach. ja przynajmniej nie znalazłem. Po zachodniej stronie parku, przy jego brzegach: widzewskim i od strony Górnej stoją betonowe stoły do gry w  warcaby i szachy. Dziś wpadliśmy na pomysł, że mieszkańcy obu dzielnic prowadzą rozgrywki między sobą, a następnie zwycięzcy spotykają się na środku parku i rozgrywają mecz o championat.

W parku Nad Jasieniem zatrzymaliśmy się przy dawnym młynie wójtowskim. Tu z mostku widać jaki silny nurt ma ta rzeka. Centralna Polska a rzeczka ma przepływ porównywalny z górskimi strumieniami. Podobno teraz dokarmiana jest wodą spod budowy nowego dworca Łódź Fabryczna ale prawdopodobnie tak też wyglądała gdy Łódź była wielkości przysłowiowej Koziej Wólki ( nie obrażając jej, Koziej w sensie). Tu wzdłuż dawnej kolei prowadzącej do imperium Scheiblera (torów dawno już nie ma) dojechaliśmy do Ulicy Przędzalnianej i Parku Źródliska. O parku tym razem nie powiem nic bo wymaga on odrębnej wycieczki. Dziś przejechaliśmy tylko przez niego by zaparkować nasze rowerki pod Palmiarnią.

Wśród palm, bambusów, bananowców, kaktusów, papirusów i… rybek (suma warto zobaczyć) spędziliśmy miłe popołudnie a na zakończenie „strzeliliśmy” sobie rodzinną fotografię

DSC00567

I tu nasza wycieczka zakończyła się. Oficjalnie, bowiem 7/8 skręciło w lewo, w stronę centrum . 1/8 nie skręciła.  Do zobaczenia na następnych wycieczkach i dziękuję, że byliście.

ps Osobne podziękowania należą się Wieśkowi. Za pomoc.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...