08.09.2014

Jestem widoczny – jestem bezpieczny!

Zastanawiałem się, jak oświetlić drogę przy mojej kierownicy i torbie na niej. Po prostu brakuje miejsca. Czasem jeździłem z czołówką na głowie, czasem zakładałem ją na torbę, czasami też,  brałem pasek do Ortlieba i zawieszałem ją na ramieniu co pozwalało mi zamontować oświetlenie na kierownicy. Czy to prostej, czy też na baranku. Trzy lata temu na kolejnym ze zlotów, w Hiszpanii, para Francuzów miała przymocowane na osiach rowerów lampki duńskiej firmy Reelight.

20140902_165453 (1024x576)

Cena jednak była zaporowa. Koszt przekraczał ponad dwieście złotych. W Danii zestaw kosztował 35 euro. Miałem już pisać do producenta lecz w tym czasie minęła zima, dni stawały się coraz dłuższe i temat zakupu lampek zszedł na drugi plan. Jesienią w 2012 roku pojawiły się zestawy w pewnej sieci sklepów w cenie o ile pamiętam 150 PLN. Zastanawiałem się, czy lampa będzie działała przy kole zaplecionym w „słoneczko”. Założyliśmy w serwisie przednią lampę i okazało się, że świeci jedynie przerywanym światłem. Odpada!

Nie dalej jak miesiąc temu, zauważyłem w tej samej sieci wyższy model oświetlenia, które świeci światłem stałym. Cena – poniżej 80 PLN! Kupiłem. Dzień później jechaliśmy z Piotrem i Radkiem do Kazimierza. Startowaliśmy o 4.00 czyli przed świtem. Lampki potrzebują kilkunastu minut na naładowanie kondensatorów, Przód i tył świecą dość jasno. Nie jest to światło, które oświetli drogę jak samochodowy reflektor lecz takie, które zapewniają, że jesteś bezpieczny. Czy polecam? Trudno powiedzieć. Oporu nie stawia, baterii nie potrzebuje, torba na kierownicy pozostaje. Spodziewałem się troszkę mocniejszego światła przedniego ale to sprawdzę dopiero podczas typowej nocnej jazdy. Na wszelki wypadek wezmę ze sobą czołówkę.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...