27.07.2015

Rembieliński – czyli słów parę o złotym podziale

Przyznam, że tytuł zmieniałem kilkakrotnie bowiem w rzeczywistości sobotnia wycieczka była kolejną z cyklu „Rzeźby w plenerze miasta”, dziewiątym już spotkaniem z profesorem Andrzejem Joczem. Tym razem umówiliśmy się na skwerze przed wejściem na Dworzec Łódź Kaliska. Tam stoją obecnie (przeniesiona z pobliskiego skrzyżowania Włókniarzy/Mickiewicza) „Czółenka” autorstwa Pana Andrzeja. Zanim pojechałem na zbiórkę, postanowiłem zobaczyć miejsce, w którym o jedenastej miał być odsłonięty pomnik Rajmunda Rembielińskiego, dzięki któremu Łódź jest tym miastem jakie znamy, a nie bliżej nieokreślonym pipidówkiem. Pomnik opatulony był szczelnie folią a ekipa robotników zmywała chodnik przed wejściem do budowanego centrum handlowego Sukcesja.

Jadę na dworzec. Tuż przed dziesiątą w pobliże „Czółenek” przyjeżdżają rowerzyści chętni posłuchać dzisiejszych opowieści profesora.

20150725_091307 (576x1024)Dziś Pan Andrzej przyjechał z „pomocą naukową”. Na kierownicy przywiózł przekrój rzeźby. Dowiedzieliśmy się jaką techniką powstają jego prace. Dzięki zastosowaniu włókien szklanych ta dość wysoka konstrukcja waży nie więcej niż 1,5 – 2 tony!

Przed nami park Poniatowskiego. Tu, niedaleko od cmentarza wojennego żołnierzy radzieckich, przed wojną stał monumentalny pomnik Moniuszki. Niemcy wysadzili go w pierwszych miesiącach okupacji a po wojnie, na jego miejscu stanął monument upamiętniający Armię Czerwoną. Na kopiach przedwojennych fotografii oglądamy stojącą na cokole postać kompozytora. Południowy wiatr niesie dźwięki rozpoczynającej się uroczystości odsłonięcia pomnika.

Gdy dojechaliśmy na miejsce trwały przemowy. Tuż obok mównicy stali włodarze miasta i województwa: Chełmińska, Zdanowska i Stępień, dobrze nam znany senator Bonisławski oraz poseł Grabarczyk a także prezes NBP, łodzianin – Marek Belka. Po ostatnim przemówieniu wszyscy zgodnie chwycili za czarne sukno okrywające rzeźbę i… czar prysł. Odsłonięta postać przypominała te, które znamy ze spacerów po Piotrkowskiej. Jeżdżąc tyle razy z profesorem Joczem wyrobiliśmy sobie zdanie na temat proporcji w rzeźbie. Bo co innego robić karykaturę lub postać zmyśloną a co innego odtwarzać wierną kopię… człowieka. Wielką, nieproporcjonalną głowę może mieć miś z reklamy sieci komórkowej, no ten co twierdzi,  że w jego sieci to bez konsekwencji. Tu jest odwrotnie. Szczudłowate nogi, krótki tułów i stanowczo za mała głowa nie współgrają ze sobą. Najbardziej udanym elementem jest… cyrkiel trzymany w ręku Rembielińskiego. Kiedyś może nie zwrócił bym na to uwagi. Po ponad roku oglądania rzeźb widzę co pasuje a co nie. To tak jak z tą rzeźbą dziecka na rogu Przybyszewskiego i Tatrzańskiej. Leżący na postumencie niemowlak, obok którego kiedyś przechodziłem niemal dzień w dzień był „w porzo”. Dopiero teraz zauważam, że ma proporcje dorosłego człowieka!

Zdjęcia nie zamieszczam. Na facebook’owym fanapge’u rowerologii jest album z sobotniej wycieczki. Zapraszam do oglądania. https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=703156993117706&id=138465622920182

Przenosimy się do parku Klepacza. Tuż obok dębu „Fabrykant” jest furtka, którą możemy wejść do kampusu Politechniki Łódzkiej. Tam znajduje się pracownia, w której studenci architektury tworzą swe prace. Ich twórczość można zobaczyć na rokrocznej wystawie ich prac. Jak do tej pory trzy z nich stanęły na terenie kampusu.

20150725_114940 (1024x576)To jedna z nich, a projekt następnej być może doczeka się realizacji…

20150725_121550 (576x1024)Z pracowni pojechaliśmy dalej do Parku Rejtana, który powstał na terenie dawnego cmentarza ewangelickiego. Zacienione alejki, drzewa pokryte bluszczem pozwoliły odetchnąć od skwaru dnia. Dalej przez „Wenecję” podjechaliśmy do Szpitala im. Kopernika. Przed szpitalem stoi popiersie Kopernika (w jego wnętrzu drugie) ale nas bardziej interesował ogród na tyłach szpitala, gdzie wokół fontanny usytuowano około dwudziestu rzeźb. Niestety czasy świetności wiele z nich ma już za sobą. Większość wymaga rewitalizacji bowiem warunki atmosferyczne odcisnęły na nich swe piętno. Być może znajdzie się człowiek (i pieniądze) na ich odnowienie.

Ołowiane chmury mruczały na nas groźnie gdy ruszaliśmy w stronę Górniaka. Pierwsze niewielkie krople dogoniły nas po chwili. W okolicach Bednarskiej byliśmy już kompletnie przemoczeni. Daszek przy bocznym wejściu do Urzędu Stanu Cywilnego zapewnił nam tymczasową ochronę. Tu też zakończyliśmy naszą wycieczkę. Gdy wracałem do domu Piotrkowską oglądałem te bardziej i mniej udane rzeźby. Te najlepsze to oczywiście ławeczka Tuwima i … Miś Uszatek.

 

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...