07.10.2015

La, la, la. Jadą Piotrki dwa!

Oj dawno w dwójkę nie jeździliśmy, dawno. Wreszcie nadażyła się okazja. Wtorek, wczesne popołudnie. Spotykamy się pod rzeźbą „Dzianina”, bardziej znaną jako ser choć wczoraj poznałem nową nazwę: osteoporoza. Dla mniej wtajemniczonych dodam, że obok niej dobudowali kilka lat później sieciowy, amerykański fast food wiecie, ten ze złotymi łukami. Nie, nie było odwrotnie. Znam autora i historię jej powstania.

Ruszamy. Piotrek nie ma zbyt wiele czasu więc jedziemy na wschód, pobrykać po wiączyńskim lesie, odwiedzić położone w nim miejsce pamięci, rzucić okiem „co tam panie na autostradzie?”. Właśnie, na autostradzie. Powiem wam, że pojechaliśmy o jedną drogę za wcześnie. Droga bez wylotu, no ale rowery pewnie przejadą? Przejechały lecz gdy znaleźliśmy się na dnie dolinki, przez chwilę zastanawiałem się, gdzie jestem. Po lewej stronie estakada, obok żuraw pomagający w budowie jezdni, po prawej droga pnąca się ku górze… Zaraz, zaraz przecież to stara droga Plichtów – Moskwa!

Jedziemy zatem do Moskwy! I teraz słowa wyjaśnienia: nazwa wsi nie pochodzi od Moskwy (niedaleko jest Syberia, była Rosyjka), stolicy lecz od miejsca podmokłego. Na starych mapach z lat trzydziestych ubiegłego wieku jej nazwa brzmiała Moskiew. Zatrzymujemy się pod kultowym drogowskazem, fotka i na nas już czas. Przed nami ponownie Las Wiączyński. Piotrek prowadzi mnie ścieżką na skraju lasu. Wyjeżdżamy obok stadniny. Stąd na Widzew został nam rzut beretem.

Początkowo wschodni, jeszcze ciepły wiatr ciągnie za sobą chłodny front. Dziś już na krótko bym nie pojechał.

 

20151006_141436

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...