12.10.2015

Rajd szlakiem Bitwy Łódzkiej

Zimno! Pomimo trzech warstw „na górę”, zimowych spodni i rękawiczek (założonych pierwszy raz od wiosny) nie czuję komfortu termicznego. Na razie jadę parkiem, za chwilę lasem, a co będzie jak wyjadę na otwartą przestrzeń? Na ‚kaloryferze” jestem punkt ósma. Krążę pięć minut po parkingu w nadziei, że ktoś przyjedzie. Ciekawe ilu „RS-ów” zbierze się kilometr stąd, na początku Wycieczkowej? U mnie nie ma nikogo. Jadę południowym skrajem Łagiewnik do ulicy Boruty. Tuż przed nią, na skraju lasu, słońce oświetla głaz z wyrytymi nań nazwiskami pięciu niemieckich żołnierzy poległych podczas krwawych walk o wieś Rogi. Jedno z nazwisk brzmi polsko. Potwierdza regułę, że 20 % żołnierzy rosyjskich i niemieckich walczących przeciwko sobie było Polakami?DSC03651Z lasu wyjeżdżam na Strykowską, teraz popędzę do Strykowa, skręcę w kierunku Brzezin i przed rajdem wpadnę na orlenowską kawkę. Po podjeździe pierwsza prosta na odsłoniętym terenie weryfikuje moje plany. Czemu nie wziąłem zimowych rękawiczek? Na zjeździe wiatr pokonuje windstopery. Zwalniam. Zmiana planów. Pojadę tam, gdzie asfalt nie pozwoli się rozpędzić, do Kalonki a dalej powoli, przez Skoszewy i Janowice do szosy Brzeziny – Stryków.  Pola srebrzą się październikowym przymrozkiem. Słońce opatulone warstewką mgły delikatnie podświetla drzewa, kępy krzewów, rozrzucone na Wzniesieniach Łódzkich lasy. Mijam bliznę autostrady. Jeszcze tylko dwie czy trzy górki i ląduję łagodnie obok cmentarza. Jest dopiero kwadrans po dziewiątej. Kawyyyy! Przed wejściem na stację stoi oparty o nią znajomy rower. Witam się z Pawłem. Z ciepłego pomieszczenia wychodzimy za dziesięć dziewiąta.

Muzeum wita kolarzy otwartą bramą. Dużo nas. Niektórych ciężko poznać. Ostatnio jeździliśmy przecież w letnich strojach. Kręci się wśród nas facet z kamerą i emblematem łódzkiej trójki. Zwiedzamy wystawę poświęconą Operacji Łódzkiej. Czas wyruszyć na trasę. Przed nami około czterdziestu kilometrów jazdy po terenach na południe od Brzezin: Pustułka, Andrespol, Bukowiec, Zielona Góra, Gałków… . Co kilka kilometrów natrafiamy na ślady pozostawione przez walczące sto lat temu armie.

DSC03669Sucho. Tegoroczne lato pozbawione deszczu, sucha jesień sprawiły, że jadąc w większości przez leśne ostępy, dukty, nieutwardzone drogi unosiła się nad nami chmura kurzu niczym po przejeździe kozackiej sotni czy niemieckiej konnicy. Słońce wskazuje mi jedynie kierunki, w których się poruszamy. Czy byłbym w stanie dzień później wiernie odtworzyć trasę? Wątpię. Ale po co? Ważna jest jazda i widok kolorowego peletonu przed tobą, czy za tobą. Dopiero dziś rano gdy podłączyłem garmina do komputera zorientowałem się, którędy jechaliśmy. W sumie sporo mi tych kilometerków wyszło. Z domciu do domciu 93.

Wracając do tematu, jak na każdym rajdzie  organizowanym przez Strefę Rowerową Brzeziny nie obyło się bez ogniska. Tym razem na zachodnim skraju gałkowskiego lasu, tuż przy leśniczówce, na polu biwakowym czekał na nas rozpalony ogień, kiełbaski i coś dla ducha – konkursy. Powiecie, co ciebie interesują kiełbaski skoro nie jesz mięsa? Otóż organizatorzy przewidzieli i to: wiemy, że ty nie jesz nic na ognisku więc przygotowaliśmy dla ciebie „coś”. Wzruszyłem się. Poważnie. W torbie znalazłem produkty z andrespolskiego sklepu AleEko: paróweczki, hamburgery i mój ulubiony hummus! Jeszcze raz dziękuję!

DSC03708Wyników konkursu wam nie podam. Było już parę minut po szesnastej a chciałem do domu dojechać „za dnia” więc troszkę po angielsku z Ryśkiem oddaliliśmy się w kierunku Łodzi. Do zobaczenia i niech noga podaje!

 

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...