04.03.2017

W brzezińskim muzeum o krańcu Europy

W piątkowy wieczór miałem okazję spotkać się z moimi rowerowymi przyjaciółmi ze Strefy Rowerowej Brzeziny, Rowerowych Koluszek, łódzkich RS-ów i nie tylko w brzezińskim muzeum, w którym opowiadałem o mojej przejażdżce na kraniec Europy, czyli „Nordkpp. Kolarska Mekka”. Dla mnie jest to temat szczególnie bliski, na przełomie czerwca i lipca minie dziesięć lat od mojej pierwszej (nie licząc kolarskich zlotów), zagranicznej wyprawie. Przygotowania do niej trwały praktycznie dwa lata a zaczęły się od… budowy od podstaw roweru, bowiem ze starego Speeder-ka została jedynie stara, stalowa rama i widelec. Później były testy: na szwajcarskich górkach, w Wielkopolsce i wreszcie na Ziemi Świętokrzyskiej i Ponidziu. W końcu gdzieś w pierwszej połowie czerwca 2007 roku, zapakowany do granic możliwości ruszyłem. Pociągiem do Warszawy a stamtąd samolotem do Stockholmu.

Była zielono – niebieska Szwecja, surowa, północna Finlandia i skalista, czasami ośnieżona (mimo lata) Norwegia. Sala brzezińskiego muzeum była zapełniona ciekawymi świata, pozytywnie zakręconymi „człowiekami”, a ja z każdym obejrzanym po raz kolejny zdjęciem, czułem zapach sosnowego lasu, szum wody, opon toczących się po szorstkim, skandynawskim asfalcie, łoskot odskakujących spod kół kamyków na szutrowych odcinkach, śpiew ptaków czy wreszcie stukot kopyt biegnącego po drugiej stronie drogi renifera.

Na koniec, po zakończeniu samej prezentacji, rozłożyłem na podłodze starą porozdzieraną miejscami mapę. Ile jeszcze dróg pozostało do przejechania? Wiele i myślę, że nadchodzi czas by pomalować długopisem kolejne czerwone czy żółte wstążki na mapie. Dziękuję, że tak licznie przyszliście! Pozdrawiam!

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...