19.03.2017

Prezentacje, których nie było…

Może jestem za stary, może nienowoczesny, ale gdy ktoś mnie zaprasza do siebie, to pod jego nieobecność nie zaglądam mu do lodówki, czy też do szafy. Gdy ktoś zaprasza mnie, bym opowiedział o podróżach, przyjeżdżam do niego przygotowany i przed czasem,  bo nie cierpię, jeżeli ktoś nie szanuje mojego czasu. Jeżeli jestem umówiony na 15.30, a sala (poprzednio przez dłuższy czas z czekającymi „na coś” ludźmi) jest zajęta i ktoś kończy (pozostawiając mi 15 minut) o 16.15 to coś jest nie tak.

Gdy następną prezentację mam zacząć w sąsiedniej sali o 16.30, bez jakiegokolwiek wsparcia technicznego ze strony zapraszającego, zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku, a o godzinie 16.45 trwa poprzednia prezentacja (zostało mi 30 minut na 90 zdjęć), to niestety – studencki kwadrans minął i wk….y wychodzę. Nie było osoby, która mnie zaprosiła, miała wolne więc nie mam do niej pretensji, lecz ktoś odpowiedzialny chyba pozostał. Choć ani technika, ani hostessy nie dostrzegłem.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...