26.11.2017

I po listopadzie…

Można napisać, że 26 listopada mam już po rowerowym listopadzie, ba praktycznie dla mnie jest już po pierwszym, angielskim sezonie, bowiem za tydzień weekend spędzam z córką, a 16 grudnia jadę na zasłużony wypoczynek. Może pojeżdżę chwilę po prawej stronie szosy? Jak ten czas szybko leci. Niedawno przecież, w połowie maja przypłynąłem na wyspy a tu proszę, za plecami czai się grudzień. Nie miałem problemów z poruszaniem się po lewej stronie ulic, szos i wszechobecnych rond i rondek. Pierwszy trening miałem już w styczniu, gdy poleciałem na Maltę. I tak minęły: późna wiosna, lato i praktycznie cała jesień.

Początkowo trudno było zauważyć zmieniające się pory roku. Wiosna i lato były ciepłe w większości słoneczne a jesień przyszła niemal niezauważalnie. Niektóre drzewa przebarwiały się, inne nie i tylko od czasu do czasu umarłe liście spadały z drzew. Powoli spadała temperatura a gdy powiało z północy (jak dziś) robiło się zimno ale słonecznie. Pojawiły się migrujące z północy na południe stada ptaków.

Na rower wsiadałem tylko w niedziele, czasem w sobotę. W krótki dzień ciężko codziennie jechać do pracy i z pracy sześćdziesiąt parę kilometrów po ciemku. Ograniczyłem się więc do weekendowych wypadów w okolice Portsmouth.

Dzięki tym krótkim wypadom udało mi się znaleźć kilka fantastycznych, krótkich ale treściwych „zmarszczek” i teraz gdy tylko łydka się rozgrzeje, czyli po mniej więcej ośmiu kilometrach jestem u stóp ładnej 10% prowadzącej  prosto na punkt widokowy nad miastem, pomiędzy widocznymi na zdjęciu białymi radarami a fortem.

I teraz, w zależności na co mam ochotę, jadę na zachód lub wschód garbem Portsdown Hill by po paru kilometrach gwałtownie opaść w stronę morza.

Wieczorami zaś, po powrocie do domu powoli przygotowuję dla Was, umiłowani w Rowerach kolejną prezentację. Zatytułowaną po prostu: „Po lewej stronie szosy”

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...