26.07.2021

Stało się! Wróciłem na rower!

I nie myślcie, że było to takie łatwe. Nie, nie mówię o pisaniu, choć i na tym polu wyraźnie się opuściłem, albowiem ostatni wpis miał miejsce w kwietniu… ubiegłego roku! Mam na myśli jazdę na rowerze. W tym roku, jak do tej pory przeszedłem więcej niż przejechałem. „Z buta” zrobiłem do tej pory ponad 700 mil, natomiast na rowerze, niech przeliczę, około 100 mil. Moc (mam nadzieję) jest, łydka siłę (jeszcze) ma tylko brakowało iskry, impulsu, który zmusi mnie do zdjęcia roweru ze ściany i wyjścia z nim na ulicę. Jak wielokrotnie pisałem to głowa pedałuje i gdy ona nie chce…

Okazja nadarzyła się w środę i… stało się! Z Cześkiem (na zdjęciu w środku) ruszyliśmy bezpośrednio z domu w Southsea, do Wickham, gdzie na parkingu przy nieistniejącej stacji kolejowej spotkaliśmy się z Kacprem, Kasią i Magdą. Stąd, „Szlakiem zwiniętych torów” radośnie przebieraliśmy odnóżami na północ, do West Meon. Dawny tor kolejowy w większości biegnie zadrzewionym nasypem a przepływająca tuż obok rzeka Meon sprawiała, że pomimo ponad trzydziestostopniowego upału jazda absolutnie nie była uciążliwa.

Oczywiście w West Meon nie obyło się bez wizyty w miejscowym barze (wiadomo, espresso!), skąd po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem lekko z góry, na południe, w stronę morza. Dwa czy trzy lata temu jechałem tym szlakiem z Wickham na południe lecz po kilku kilometrach nasyp przedzielony był płotem, jednak na północ jedzie się bez przeszkód.

Na parkingu rozstaliśmy się. Poznana dziś trójka przyjechała samochodami natomiast ja i Czesiek wróciliśmy do domu „na kołach”. Nie obyło się bez odcięcia prądu. Upał sprawił, że w Fareham zabrakło mi „paliwa”. Dwa batony i wszystko wróciło do normy a do domu jechaliśmy rozpalonymi w słońcu ulicami Portsmouth. Właśnie dziś (poniedziałek) zaczynam urlop. Może większy trip? Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...