24.06.2013

Samochody nas nie zjadają

Ostatnio czytałem o rowerowych autostradach. W miastach takich jak Łódź jest to raczej niewykonalne. Ostatnia wojna oszczędziła dość ciasną zabudowę miasta i nie byłoby gdzie ich poprowadzić, no chyba że pod postacią ringu. Ale czy wtedy miało by to sens? Są jeszcze w mieście ulice gdzie nie istnieją „drogi” rowerowe i gdzie nikt nie wpadł na pomysł namalowania na chodniku linii i rowerka, a tam gdzie pojawiają się schody postawienia znaku „koniec drogi rowerowej”. Gdy mówiono o budowie drogi rowerowej z Teofilowa do centrum, myślałem że naturalnym i najprostszym rozwiązaniem będzie szeroki, asfaltowy chodnik po północnej mało uczęszczanej stronie Aleksandrowskiej. Jednak nie. U nas będzie „na bogato”. Asfaltowa wstążka z położonym tuż obok…chodnikiem. Będzie więc następne źródło konfliktów na linii rower – pieszy.

Ja będę jak to do tej pory bywa szerokim łukiem omijał wszystkie rowerowe drogi bowiem im więcej punktów styku na drodze rower – auto, rower – pieszy tym wzrasta niebezpieczeństwo kolizji. Przykład: Aleja Włókniarzy, którą jeszcze parę lat temu pokonywałem o wiele szybciej i bezpieczniej niż obecnie.

Wczoraj zrobiłem trójkąt na trasach o dużym nasileniu ruchu: Łódź – Poddębice – Szadek – Łódź i wróciłem cały. Mało tego, ani razu nie zabluźniłem na kierowcę! 95% kierowców omijało mnie w bezpiecznej odległości i nie wyprzedzało na siłę. 70% używało kierunkowskazów! Świadczy to o tym, że ilość rowerów na trasach uświadomiła kierowcom o konieczności uznania tego środka lokomocji za pełnoprawny środek transportu. Nie oszukujmy się, masa kierowców stara się jeździć rowerami! Nie są to jeszcze Włochy gdzie na lunch, na pierwsze danie jeździ się na rowerze a dopiero na drugie zasiada przy talerzu (nie mamy dostatecznie długich przerw obiadowych) ale… Tak więc rowerzyści pamiętajcie: między samochodowymi reflektorami nie znajduje się paszcza z zębami, które chcą ugryźć człowieka w tyłek lecz wlot powietrza (nie ma obawy, nie zassie!) Jak my dla kierowców, tak kierowcy dla nas.  Pozdrowerek!

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...