04.01.2014

Dość drogi gadżet

O kuchence, którą można nakarmić wszystkim stałym co się pali (oprócz niektórych materiałów wybuchowych) słyszałem kilka lat temu. Kolega podesłał mi link, obejrzałem i…  zapomniałem. Po ubiegłorocznej jeździe po Maroku stwierdziłem jednak, że zakup takiego urządzenia ma sens. Wielokrotnie obejrzałem filmik, na którym gość łowiący ryby stawia miskę, usypuje szyszki, podpala i po 2,5 minucie ma ugotowany litr wody. Fajnie! Zamówiłem urządzenie w wersji stalowej, dodatkowo dopłaciłem za stalowy garnek, patelnie i dodatkową podstawkę do gotowania. Cena? Kosztowało mnie to ponad 400 złotych. Po dwóch czy trzech dniach rozpakowywałem moją nową zabawkę Kelly Kettle.

011

Na pierwszy test pojechałem na początku listopada do Lasu Janinów. Mieszkańcy Łodzi i okolic znają doskonale to miejsce, a ja kilka razy robiłem w tym miejscu rajdowe ogniska. Wziąłem z domu troszkę papieru, łupiny orzechów i tu na miejscu ustrugałem trochę patyczków. Zrobiłem (tak jak na filmie) miniaturowe ognisko, wlałem do zbiornika wodę i postanowiłem zrobić kawkę. Po około…  pół godzinie zgasiłem ogieniek, spakowałem urządzenie i pojechałem do domu.

Następną próbę przeprowadziłem dzień przed Sylwestrem już na podwórku (stąd różnica tła na zdjęciach). Naciąłem patyczki dokładałem pracowicie do ognia i czekałem. Czekałem i czekałem. Blisko godzinę. Przy okazji zrobiłem kilka zdjęć „pieca” i dodatkowego osprzętu. Po godzinie zrezygnowałem a kawę ugotowałem w domu.

Gdybym w tym momencie przerwał test, byłbym nieobiektywny. Postanowiłem więc wczoraj kupić paczkę brykietu trocinowego do kominków. Nie chciałem się denerwować, kawę wypiłem przed wyjściem z domu. Z kostki trocin odłupałem nożem około 1/3 objętości. Tym razem kuchenka „załapała”. Co prawda miałem ugotowaną wodę po 4,5 minutach a nie jak reklamują na filmie 2,5. Tylko odpowiedzcie mi jak pięciolatkowi, gdzie w lasach, na polach czy w innym terenie, na którym chcemy biwakować, znajdziemy tak suche paliwo? No chyba, że jedną sakwę poświęcimy na przewóz opału.

Gadżet? Tak, chyba, że mamy duuuużo czasu i jeszcze więcej cierpliwości.

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...