21.02.2014

XX Targi Turystyczne… bywało o wiele lepiej :(

Na łódzkie targi przychodziłem co roku, no może z wyjątkiem dwóch ostatnich edycji. Było to zawsze dobre źródło informacji o nowych szlakach, miejscach gdzie można się przespać i co najważniejsze – co dana miejscowość, gmina czy też region może nam zaoferować do zwiedzania. To, podobnie jak w latach poprzednich nie zmieniło się. Na bardzo ważne pytanie – co macie państwo dla kolarzy – wystawcy zawsze wyciągali mapy i przewodniki, które z punktu widzenia turystów „niezroweryzowanych” (wiedziałem, że wymyślę nowe słowo!) bywają mało istotne. Moja torba dość szybko zapełniła się tym, co uważałem za niezbędne. Targi mają to do siebie, że można poznać wielu ludzi, którzy z mojego punktu widzenia mogą mi pomóc (ku obopólnej korzyści) w prowadzeniu ciekawego cyklu wycieczek.

To były pozytywy, a teraz to, co mi się nie podoba. Przy samych drzwiach wejściowych spotykam stoisko łódzkiego lotniska, którego stan jest powszechnie znany. Jestem Łodzianinem od urodzenia czyli prawie pięćdziesiąt lat i powiem wam, że gdyby nie podpis lodzairport, nie rozpoznałbym co oznaczają te dwie niebiesko czarne litery (jeżeli nimi są) mające być znakiem rozpoznawczym lotniska. Myślałem, że ludzie pracujący na tym stoisku będą w stanie udzielić mi dość prostej odpowiedzi, jakie są warunki przewozu rowerów w samolotach, które będą latać na trasie do Monachium. Myślałem też, że jeżeli zaproponuję im zorganizowanie wspólnej wycieczki typu: ja przyprowadzam wycieczkę kilkunastu rowerzystów – oni pokazują nam działanie lotniska „od podszewki” będzie można w bezpiecznym miejscu zostawić rowery, zaproponowano mi przypięcie ich gdzieś przy stojakach na zewnątrz portu. Obsługa stoiska nie wiedziała, że najkorzystniej tak zwany „duży sprzęt sportowy” przewozić Ryanairem. Niby pierdoła ale niesmak pozostał.

W „starej” hali, tam gdzie kiedyś odbywały się targi turystyczne wystawcy byli lepiej rozlokowani i mam wrażenie, że sama hala była większa. Tu większa jest jedynie szklana fasada. No i ilość wystawców jest o wiele mniejsza. Nie było chyba nikogo z zagranicy a i krajowa oferta jest o wiele uboższa. I nie jest to moje pojedyncze zdanie, lecz wielu znajomych, których spotkałem dzisiejszego dnia.

Jak zwykle nie zawiódł Śląsk, lubelskie no i (to chyba normalne) łódzkie. Swą ofertę przedstawiła też Łódzka Kolej Aglomeracyjna, która rusza w czerwcu. Czy to wystarczy do kontynuacji targów? Mam mieszane uczucia i wcale nie zdziwię się gdy kolejne targi odjadą z miasta. Na facebook’u wystawiłem kilkanaście zdjęć z dzisiejszego dnia imprezy tak więc tu ograniczam się do kilku:

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...