15.09.2015

Podczas suszy szosa sucha.

No dobra, po raz ostatni sprawdzam czy się nie pomyliłem w tytule. Jest „w porzo” więc mogę wrócić do niedzieli. Patrzyłem długo w okno. Przejaśni się czy nie? Parę minut po jedenastej słońce oświetliło ulicę za oknem. Jadę. Gdzie? Jeszcze nie wiem. Ruszam uliczkami Julianowa. Na Berlinku tłumy ludzi, aut. Zapomniałem, że na stadionie „Startu” odbywa się „Moto Weteran Bazar”. Lawirując między autami docieram do Al. Włókniarzy. Jechać w lewo? Nie. Jednak w prawo. To taki odruch niemal bezwarunkowy. Tradycyjnie już mijam Radogoszcz Zachód, Okręglik, Zgierz, Grotniki. Nie opisuję jak się jechało. Pisałem o tym niedawno. To moja stała niemal trasa. Tak stała jak picie espresso na stacji benzynowej w Ozorkowie.

Dopiero teraz decyduję się na małą zmianę. Nie skręcam w prawo, nie objeżdżam ozorkowskiego osiedla. Jadę w dół, prosto w kierunku rynku. I po raz pierwszy nie skręcam przy nim ani w lewo, ani w prawo lecz prosto, na wschód, przez rynek. Coś nowego. Kluczę uliczkami do tej pory mi nieznanymi. Z daleka widać szosę. I co? Na wprost, do Cedrowic? No bo nie w prawo, do Łodzi. A może w lewo, do Łęczycy? Tak, to dobry pomysł. Może na rogatkach skręcę do Leśmierza. Nie skręcam. Postanawiam pojechać dalej. Już wiem, pojadę do Łowicza. Jeszcze nigdy nie wracałem ŁKA z tego kierunku.

20150913_123344Naprzeciw zamku skręcam w prawo. Ale wieje!  Ma wiać w gębę aż do Łowicza? Nie chce mi się męczyć przez pięćdziesiąt kilometrów. Może coś nowego? Wiem, Kutno! Tam teraz też dojeżdża Łódzka Kolej Aglomeracyjna. Za Łęczycą, w Topoli Królewskiej jest drogowskaz do Kutna więc jak z tej drogi, którą jadę, skręcę na północ, na pewno do niej dojadę! Dobrej jakości asfalt prowadzi mnie przez wsie. Co chwilę czuję zapach cebuli, porów. Przecinam przecież zagłębie warzywne w dolinie Bzury. Sucho. Po kilku dniach niewielkich deszczów drzewa umyły swe liście, zazieleniły się późno – letnią zielenią ale trawy pozostały zżółknięte.

Ale się przestraszyłem! Z szuwarów obok stawu, który właśnie mijałem odleciało z hałasem stado bażantów. Ciekawe, kto bardziej się bał – ja nagłego ruchu czy one jakiegoś dziwoląga w obcisłym stroju na szybkim, czarnym rowerze? Z daleka dostrzegam kolarską koszulkę. Rower z sakwami? Tu? Może ktoś wraca z klubowego rajdu z okolic Jeziorska? Co on ma napisane, Beneq team? No to wszystko jasne. Doganiam, jak się okazało Maćka. Wraca do Płocka. Kilka kilometrów jedziemy razem. Rozdzielamy się tuż przed Witonią. On zna skrót. Skrót nie na moje koła. Po chwili docieram do „60 – ki”. Prowadzi mnie bezpośrednio do Kutna.

Na stacji stoi Flirt. A więc za chwilę ruszymy do Łodzi. No, może nie do samej. Między Zgierzem a Chociszewem tor jest nieczynny. Remont. No i bardzo dobrze. Pociąg na tej trasie trudno nazwać demonem prędkości. Wysiadam na chociszewskiej stacyjce. Pasażerowie przesiadają się do autobusu, a ja? Ja po drugiej stronie toru mam wieś Orla. Tuż za nią Grotniki, Zgierz i Łódź. Ale tym razem nie opiszę jak się jechało, pisałem o tym niedawno. Tylko trasa prowadziła w odwrotnym kierunku.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...