16.09.2018

Dookoła Hampshire. Etap 4. Gosport – Warsash

Dziś dla odmiany etap nadmorski. Huśtawka nastroju pokierowała mnie tym razem na zachód. W sobotnie przedpołudnie przeprawiłem się promem na drugą stronę zatoki do Gosport. To miasto przypomina nieco koszary. Są tu wieżowce przypominające trochę polskie blokowiska, są dawne budynki należące pewnie do Royal Navy, przerobione na mieszkania, jest szpital wojskowy i muzeum poświęcone łodziom podwodnym. Do muzeum wybiorę się kiedyś w „cywilnych” butach, może nawet bez roweru. Od promu to około kilometra, może mili, a chodzenie w metalowym brzuchu łodzi jest o wiele przyjemniejsze w cywilnych, nie podkutych blokami butach.

Jadąc na zachód, wzdłuż wybrzeża po paru kilometrach mamy następne muzeum, tym razem poświęcone nurkom, płetwonurkom, słowem: nurkowaniu. Byłem w nim na wiosnę i pisałem w jednym z wcześniejszych postów.

Dalej droga prowadzi mnie przez typowo wczasową miejscowość Leo-on-the-Solent. Na południe od ulicy, na przestrzeni wielu kilometrów ciągnie się kamienista plaża, północ to dość ścisła zabudowa z balkonami skierowanymi na cieśninę Solent i położoną za nią Isle of Wight. Teraz, podczas odpływu pływają tu przede wszystkim żaglówki. przy przypływie przechodzą tędy olbrzymy (jak Queen Mary 2 czy kontenerowce i chemikaliowce, po to, by „zaparkować” w porcie w Southampton.

Tuż za zatłoczonym bulwarem mijam kolejne muzeum poświęcone wodzie, muzeum poduszkowców, w którym również byłem na wiosnę. Mijam niewielkie lotnisko i poznaną wcześniej drogą docieram do rezerwatu ptactwa wokół ujścia rzeczki Meon.Droga „meandruje” podobnie jak rzeczka, przez podmokłe, zalesione tereny. Ustępują one polom uprawnym tuż przed Titchfield.

Od tego miejsca „rozdziewiczam” drogę. Na szczęście jest ona dobrze oznakowana i po niedługim czasie docieram do centrum Warsash, celu mojej dzisiejszej podróży dookoła Hampshire. Z centrum osady zjeżdżam w pobliże mariny. Chwila odpoczynku na ławeczce nad zatoką, oprócz jachtów cumują tu kutry do połowów krabów (chyba), łapanych w takie oto zmyślne pułapki.

Niestety, zwierzęta w kontakcie z człowiekiem nie mają szans. W oddali widzę wychodzące z portu w Southampton statki, po drugiej stronie zatoki znajduje się prawdopodobnie jakaś fabryka chemiczna. Cumują tam chemikaliowce. A tu, po tej stronie zatoki, stoi w wodzie urządzenie, którego przeznaczenia nie potrafiłem rozkminić. Może Wy, umiłowani w Rowerach wiecie do czego służy?

Do domu wróciłem niemal po śladach. Rowerowych opon.

 

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...