30.05.2012

Więcej niż dwa koła

Próbowaliście kiedyś jechać na rowerze, który ma więcej niż dwa koła? Nie, nie chodzi mi o rowerki dziecinne bo na początku jak wpisałem tytuł przypomniało mi się moje dzieciństwo, a było to ponad czterdzieści lat temu, gdy ojciec, mama (chyba jeszcze żyła) ewentualnie moja kuzynka, Ewa musieli mnie wypychać z nierównego chodnika po tym jak to najważniejsze, napędowe koło kręciło się bez celu w powietrzu podczas gdy złośliwe, boczne kółka opierały się twardo o betonowe płyty.  Mam na myśli rowery dla osób, które poszkodowane przez życie musiały się przesiąść na różnego rodzaju trójkołowce napędzane rękami czy też nogami z dwoma lub jednym kołem z przodu. Nie jest to proste. „Parkował” u mnie przez zimę rower mojego kolegi Bartka. Czasem jechaliśmy razem do Łagiewnik bezpośrednio ode mnie. Teraz postanowiliśmy (a było to w niedzielę) by przejechać się gdzieś dalej. Bartek chciał poznać coś więcej niż tylko nasz miejski las. Pomyślałem o jednym z ładniejszych kompleksów leśnych w pobliżu Łodzi, położonym na obszarze Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, Janinowskim Lesie.

Byłem tam setki razy, przejechałem nim wzdłuż i wszerz. Dzięki Hirkowi Andrzejewskiemu, dyrektorowi parku poznałem miejsca, do których rzadko docierają nieznający tego miejsca ludzie. Wydawało mi się, że tam drogi są najrówniejsze i najłatwiejsze do przebycia dla inwalidy. Nie wziąłem pod uwagę jednej rzeczy. Kiedyś mierzyłem „poziomkę” Bartka i wiedziałem, którymi drogami mogę jechać z nim w Łagiewnikach, a gdzie nawet nie próbować wjeżdżać. Nie przewidziałem jednak jednego, otóż metrowej szerokości rower nie mieści się w jednej koleinie a na dwie jest za wąski. Tak więc większość leśnych odcinków Bartek pokonywał w dość dużym przechyle prowadząc jedno koło po czasami piaszczystych drogach.

Pokonaliśmy w sumie około 18 kilometrów z czego połowa przypadała na asfalt (Grzmiąca – Poćwiardówka). Gdy ponownie zagłębialiśmy się w las Bartek był już wyraźnie zmęczony a ja nabyłem nową umiejętność. Jak do tej pory na podjazdach pomagałem słabszym podpychając ich do góry ale działo się to przy mniej więcej równej wielkości rowerach. Teraz musiałem jechać mocno wychylony i pchać rower trzymając go za bagażnik (koło z tyłu ma chyba 20 cali).  Cała wyprawa zajęła nam ponad trzy godziny ale wiem, że ten czas nie poszedł na marne. Mój kolega zobaczył miejsca, które normalnie dla inwalidy raczej dostępne nie są.

Mam do Was prośbę: jeżeli znacie jakieś krótkie trasy w okolicach Łodzi, takie w granicach 15, maksymalnie 20 kilometrów, najlepiej z minimalnym ruchem (w niedzielę 2 kilometry jechaliśmy 708 i mimo zakazu tiry śmigały w najlepsze) napiszcie do mnie proszę. Mam oczywiście na myśli takie trasy, na których „poziomka”, którą zobaczycie na zdjęciach będzie w stanie przejechać. Z góry dziękuję!

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...