01.01.2013

Jak to 2013? przecież wczoraj był 2012!

Wśród głośnych huków i wystrzałów przywitaliśmy nowy, 2013 rok. Rano oglądając wiadomości w relacji z Moskwy pewna młoda petersburżanka stwierdziła „Przeżyliśmy już koniec świata, pozostało więc cieszyć się z Nowego Roku!” Ponieważ zarówno jedno, jak i drugie miasto widziałem z perspektywy rowerowego siodełka,  zaręczam Wam, że warto je odwiedzić i przyłączam się do jej słów. Cieszmy się! Ruszajmy na rowery i jedźmy przed siebie, gdzie oczy poniosą i „noga poda”.

Ponieważ nie przepadam specjalnie za noworocznymi szaleństwami z lekką głową wsiadłem dziś na rowerek by nacieszyć się ciepełkiem (+6′) i słoneczkiem. Jechałem dokładnie tą samą trasą, którą poruszałem się 1 stycznia ubiegłego roku. Policjanci „łapali” na radar w tym samym miejscu, co 365 dni temu. Jedynie dziś początkowo towarzyszyło mi dwóch kolarzy, których tempo wytrzymałem jedynie przez pierwsze parę kilometrów. I nie będę tu zganiał na nie ten rower, za grube ubranie i inne tego typu trudności. Po prostu byli lepsi ode mnie a ja przez ostatnie dwa miesiące za dużo pozwoliłem sobie z jedzonkiem a za mało jeździłem.

Nie będę w tym miejscu robił żadnych noworocznych postanowień bo i po co? Trzeba miseczkę podnieś nieco do góry i częściej wyprowadzać się na rowerowe spacery. Wtedy wszystko wróci do normy.

Jedyną nowością jaką spotkałem dziś na trasie była tablica świetlna przed rondem w Strykowie informująca o A jedynce prowadzącej w stronę Gdańska. Mam nadzieję, że niedługo nad  morze będziemy mogli pojechać w te trzy czy trzy i pół godziny bowiem powiem Wam, że tęsknię troszeczkę za jazdą sosnowymi lasami z Kalinką jadącą obok w naszym ulubionym Lubiatowie.

Tak więc Nowy Rok przywitałem przejeżdżając 33 kilometry w mało morderczym tempie. A siedząc teraz przy klawiaturze pozwolę sobie złożyć wszystkim czytającym te słowa: życzenia szczęścia i wszelkiej pomyślności w nowym roku i dużo udanych wypraw! Tych dużych i malutkich! Pozdrowerek!

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...