24.11.2013

Rowery we mgle

Sobotni (23/11) poranek rozpiął nad miastem i okolicami olbrzymią moskitierę z mgły. Ostatnio w takich warunkach jechałem dwa lata temu we Włoszech. Wtedy jadąc z Maranello w kierunku Orsigna widoczność spadała momentami do zera. Wiedziałem, że jestem na moście lecz czy rzeka, którą przekraczałem była dziesięć czy też sto metrów pod mostem – tego nie wiem. Gdy wjechałem w góry musiałem zsiąść z roweru by przeczytać napis”agroturystyka” na trzymetrowej wysokości słupie.

Dziś nie było aż tak źle, ale dziewięcioosobowej grupie, z którą przez Łagiewniki przyjechałem na wzniesienie Dobra – Nowiny musiałem tłumaczyć gdzie jest pozostawiony z boku las i poszczególne wsie w kierunku Dobrej. Wczoraj chciałem pokazać widoki z najwyższych wzniesień parku. Niestety po Dobrej podobna sytuacja była w Dobieszkowie. Tam nad polami,  różnymi odcieniami zieleni las rozściela się na kilkunastu wzniesieniach. Nawet nie było sensu podjeżdżać w to miejsce.

„Radary”  – najwyższy punkt łódzkich wzniesień oddalone są od ulicy Kasprowicza o jakieś 80 – 100 metrów. Tam mgła miała swoją kulminację. Nie widać było nawet drzew rosnących przed stalowymi masztami. Podobnie było na ulicy Nad Niemnem. Tam gdzie ulica kończy się wspinać jest „bunkier”. Tak potocznie nazywamy tę budowlę czyli poniemieckie, przeciwlotnicze stanowisko obserwacyjne. Wśród naszej grupy był człowiek, który podobnie jak ja drogi parku krajobrazowego zna dość dobrze. I on myślał, że Stryków jest w zupełnie innym kierunku.

Zygzakiem ulic osiedla Rogi dojechaliśmy do Strykowskiej a przy Wycieczkowej nasza grupa podzieliła się. Część wróciła do pozostawionych na „kaloryferze” samochodów a część ruszyła w kierunku stacji Radegast. Przeprowadziłem nas przez mało znany przejazd przez dawne szkółki zieleni miejskiej gdzie po ich likwidacji pozostały jeszcze kwatery stłoczonych ciasno przerośniętych drzew, które nie zdążyły znaleźć się w łódzkich parkach i na ulicach. Wszędobylska, zbrązowiała nawłoć pokryta gęstą siecią pajęczyn skrzyła się srebrzyście kropelkami opadającej mgły. Parowóz na stacji stał niezmiennie z dołączonymi do niego wagonami. Jego czerń dawno zszarzała i przy dzisiejszej aurze działała wyjątkowo przygnębiająco.

Na rogu Centralnej i Strykowskiej ponownie podzieliliśmy się i w trójkę, ulicą Admiralską, na której nadal królują bieda – domki podążyliśmy w kierunku Julianowa.

Może widzieliście gdzieś otuloną mgłą grupkę rowerzystów?

088

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...