04.11.2015

Romet – Romek. Nowy członek rodziny

Niektórzy czasami dziwnie na mnie patrzą gdy rozmawiam z rowerem ale to przecież prawdziwi członkowie rodziny. Imiona praktycznie każdemu nadała Kalinka i tak po kolei: stary Speeder został Czerwonką, Giant – Oceerkiem, Specialized – Spesiem a Kalinkowa Stella – Stelinką. Nie mogło stać się inaczej w przypadku Rometa, który z miejsca został „ochrzczony” Romkiem. Przy czym pamiętajcie: dalej uważam się za szosowe zwierzę, a to, że uczestniczę w imprezach (czy też sam je prowadzę), na których asfalt jest rzadkością, ma mnie w mojej utwardzonej zwierzęcości utwierdzić. A tak poważnie, nie wyobrażam sobie jazdy do określonego celu oddalonego powiedzmy o 3 tysiące kilometrów w określonym, przeważnie krótkim czasie drogami,… których nie ma! Gdybym był szczęśliwym rentierem instytucji typu ZUS, to co innego.

Dlatego też, gdy wczoraj pod zdjęciami Romka pojawiły się komentarze: „Koniec świata – Piotrek na amorku jedzie” czy „Piekło zamarzło, Piotrka na wyrypę ciągnie” wcale się nie zdziwiłem.

20151103_084623Czerwonka, jest starym, ponad dwudziestoletnim stalowym rowerkiem, twardzielem na kołach 26 cali. Był ze mną i na Nordkapp’ie i w Rosji, targał na swoich bagażnikach nierzadko ponad czterdzieści kilo bagażu – niech teraz odpoczywa. Ma przecież parę kompletów opon, z kolcami nawet więc przyda się gdy przyjdzie epoka lodowcowa. Gdy powieje silny, zimny wiatr fajnie jest schować się z rowerkiem na leśne dukty. Na nie z kolei zapuszczam się Spesiem odpowiadając często na pytania: to jak ty szosówką  po piachu przejedziesz? Przejadę bo to nie szosówka lecz przełaj, a jak nie przejadę to zarzucę go na ramię i przebiegnę.

Brakowało mi czegoś na typową wyrypę i mój wybór padł na Ramblera 27,5 3.0. I mam! A wczoraj nawet po raz pierwszy nim bryknąłem radośnie przebierając odnóżami po Lesie Łagiewnickim.

20151103_100735I jak było? Szczerze? Ciężko! Najszybciej przyzwyczaiłem się do kierownicy, na której miałem wrażenie, że mogę objąć stuletnie drzewa (75 cm). Cały rok jeździłem na barankach a i wspomniana Czerwonka jest o dziesięć centymetrów węższa. No i opony! Szosa – 23 mm, przełaj – 1,25 cala, Czerwonka – na szosie 1,5 a po zmianie opon na teren maksymalnie 2,1 cala a tu musiałem się zmierzyć z walcami o szerokości 2,25 cala! Ale za to komfort w lesie – nieporównywalny. Ani razu nie miałem sytuacji by korzenie, piach czy kamienie wyrywały mi kierownicę z rąk a dla mnie to ważne bowiem jeden niegroźny upadek ubiegłej zimy i sierpniowy lot nad rowerem córki nadwyrężyły mój prawy nadgarstek. I amorek i wielka opona robią swoje. Czułem, że… nie czułem ręki, czyli wszystko w porządku! Nie mogę się przyzwyczaić do plastikowej osłony przekładni, która sprawia wrażenie, że mam o jeden blat za dużo ale to kwestia przyzwyczajenia.

20151103_100834Dziś też pojadę troszkę pobrykać. Muszę się zmierzyć z górkami w lesie. I jak już tak siedzę nad klawiaturą, nieśmiało przypominam o dwóch wycieczkach: sobotniej z prof. Joczem i niedzielnej wzdłuż Jasienia. Szczegóły obu na facebook’u.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...