08.02.2016

List do Kalinki

Włocławek, 7 lutego 2016

Kochanie moje!

  Pewnie zdziwi Cię, że piszę do ciebie z Włocławka a nie z Łowicza, w którym miałem dzisiaj być. To dzięki Tobie! Zacząłem powolnie gubić cień. Cień Piotrusia Pana. Kręciłem się w kółko nie mogąc go odnaleźć. Wreszcie gdy w czwartek zapytałaś – czy byłem na rowerze? A ja odpowiedziałem, że tylko kilka kilometrów, w Śródmieściu, niemalże opieprzyłaś mnie, bym jakby co, miał jedynie do siebie pretensję, że nie mam formy, że nic mi się nie chce. Powinieneś co najmniej przejechać pięćdziesiąt – powiedziałaś. I tak rzucone przez Ciebie ziarno padło na wypoczęty grunt i zakiełkowało bujnie w sobotni wieczór. Nic nie mówiąc Ci odwołałem mój wyjazd na pieszy rajd do Łowicza bowiem wiedziałem, że jak w niedzielę nie  pojadę, to nigdy!

20160207_095224Ze świeżo przyszytym przez Wendy (pozwolisz, że dziś tak Cię nazwę) cieniem ruszyłem dziwnie lekko na północną trasę i niczym piórko (pamiętasz początek Forresta Gumpa?) unosiłem się nad lekko zniszczoną jezdnią. Było pusto. Z rzadka mijały mnie samochody. Znakiem rozpoznawczym, że jestem już na Kujawach był jeden, jedyny ssak leśny stojący przy lasku na zakręcie tam, gdzie ktoś postawił góralską chałupę i nazwał ją „Potarganą”. Teraz ta nazwa pasuje jak gwóźdź w d… ponieważ do chałupy dobudowano dworek co jako całość ma się nijak ani do chałupy, ani do dworku. Ot, radosna twórczość domorosłego architekta.

  Ssaki leśne jak wspólnie zauważyliśmy wymarły w rejonie naszego województwa lub przeniosły się tuż za nasze granice. A ja niesiony tą dziwną lekkością przefrunąłem nad autostradą  i powoli zbliżałem się do celu. Celu, przez którego przejazd do niedawna psuł każdorazowy wypad nad morze. Podziurawione miasto (chyba już wyremontowali przejazd) na szczęście mijamy teraz jadąc nad Bałtyk autostradą, ale nazwa pozostanie w pamięci. Tym bardziej, że dla rowerów nic się nie zmieniło. Pisałem już o tym nie raz, ale przypomnę, że tuż przed miastem jakiś idiota postawił zakaz ruchu rowerów kierując ruch jednośladów na ścieżkę prowadzącą przez las, na której korzenie już dawno przebiły się przez marny asfalcik, który przypomina teraz, że może samochodem jedzie się już normalnie, ale rowerem – nie!

20160207_131501  Wjechałem do centrum, odnalazłem wiślany bulwar i zatrzymałem się na chwilę przy starym moście spinającym brzegi Wisły. Zastanowiło mnie słabe oznakowanie tej niby starej części miasta. Szukam jakiegoś muzeum lecz nie ma jakiejkolwiek informacji. Na ludzi nie ma co liczyć. Idący jak co tydzień na mszę, tą samą drogą włocławianie nie wiedzą o swoim mieście niemal nic. Muzeum? Panie to chyba tu, a może tam? My nie wiemy. Wracam na dworzec. Za godzinę mam osobowy do Łodzi. Mam trochę czasu więc piszę ten list do Ciebie.

Twój Piotruś Pan

PS  Wysiadłem na Radogoszczu Zachodnim po siedemnastej.  Właśnie dzień przegrywał z nocą. Do domu dojechałem parę minut później, ale to już wiesz.

20160207_173506

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...