30.10.2017

Październik rozjechany.

Kolejny już miesiąc, szósty, tym razem wypadło na październik, został bezlitośnie i zdradziecko rozjechany kołami roweru. Roweru poruszającego się po lewej stronie szosy. Może w tym miesiącu nie było tego rozjechania aż tak wiele, ot kilka przejażdżek do pracy (sześćdziesiąt parę kilometrów w obie strony), kolejne odwiedziny na sąsiedniej wyspie, nocny przejazd z mieszkańcami Portsmouth (jestem widoczny – jestem bezpieczny), na którym miasto rozdawało gadżety sprzyjające zachowaniu bezpieczeństwa i kilka innych pomniejszych zakręceń korbą, o których nawet nie wspominam oraz wczorajszy przejazd, na którym udało mi się znaleźć fajną zmarszczkę (10%) i to całkiem niedaleko od domu.

Pogoda w październiku nie sprzyjała. Bowiem jak tu wyjść z ciepłego pokoju, gdy za oknem pada, padało lub zaraz będzie padać? Co innego gdzieś na trasie: drugi, trzeci, szósty dzień w deszczu – no to, to ja rozumiem, ale tak na deszcz i wiatr? Brrrr… . A propos wiatru. Grzegorz poniewiera Polskę, a tu przed dwoma tygodniami mieliśmy…  Otylię? Ofelię? Już nie pamiętam, ale na pewno dziewczynę, która pędząc w stronę Wysp Brytyjskich, dla hecy, zawadziła o Saharę i sprowadziła, nad południowe wybrzeże żółte chmury afrykańskiego pyłu. W ciągu dnia słońce zgasło jak przy całkowitym zaćmieniu, zrobiło się szaro i ponuro, a gdy pierwsze chmury lekko ustąpiły, słońce (ok. 16), wyglądało jak czerwona piłka zawieszona na niebie.

A co po za tym? Po za tym wszyscy czekają na Hallowen. Sklepy, domy, puby oplatają pajęczyny, kościotrupy i dynie wyglądają z za szyb, przeciwnicy aborcji (dziwne, bo widziałem kilku facetów i kobietę w wieku mocno nierozrodczym) modlą się pod szpitalem o zniewolenie kobiet, kontrdemonstracja robi kontrdemonstrację, a liście lecą z drzew. I tego nikt i nic nie zmieni.

13.09.2021

Meandry rzeki Meon

Do rzeki Meon, którą ja osobiście objechałem wielokrotnie,  zabraliśmy się od środkowego odcinka. Tym razem w  odstępie siedmiodniowym, "zaliczyliśmy" odcinek dolny i wreszcie w sobotę (11.9) górny. O środkowym pisałem już natomiast o pozostałych dwóch jeszcze nie. Już śpieszę nadrobić ...

Pogoda sprzyja odważnym, no bo jak inaczej nazwać fakt, że po starcie przez pierwsze pół godziny lało, by już na wyjeździe z Havant pojawiło się słońce. Ale od początku, wycieczka, przynajmniej dla mnie zaczęła się dzień wcześniej, w sobotę. Ja ...

Czwartek, 8:35 am. Ruszamy. Początkowe we dwóch. Kierunek? The Hard. Tam umówiliśmy się z Kacprem. Kacper przypływa do Old Portsmouth promem z Gosport. We trzech ruszamy ulicami miasta w stronę zatoki Solent. Szczerze mówiąc liczyłem, że w porcie, z którego ...